Dżudżu, czyli czary w Nigerii
DŻUDŻU – mój artykuł z magazynu geograficznego „ŚWIAT” Jesień 1991r str. 12
Afryka. Kontynent najbardziej egzotyczny. Z wyjątkiem jego części północnej, tej z krajami arabskimi, również najmniej znany przeciętnemu Polakowi. Dżungla i busz, rozlegle sawanny pełne wszelakiego zwierza, safari, ziemia popękana od suszy oraz Murzyni tańczący przy dźwiękach tam-tamów to z grubsza wszystko, co się wie o tym lądzie. Niewiele. Wiedza o Afryce, czerpana często z lektury powieści „W pustyni i w puszczy” H. Sienkiewicza i niekiedy z literackiego przekazu E. Hemingwaya jest nikła i stereotypowa. Odważę się stwierdzić, iż Czarny Ląd to niemal biała plama na globusie. A szkoda, gdyż Afryka jest fascynująca, warto poznać ją nieco bliżej.
Nigeria, społeczność tego kraju dzieli się na trzy wielkie grupy wyznaniowe: muzułmańską, chrześcijańską i wyznawców prymitywnych wierzeń, według których świat jest rządzony przez duchy. Ci ostatni uznają istnienie najwyższego, nieokreślonego bóstwa, któremu podporządkowane są inne, niższej rangi. Zajmują się one różnymi dziedzinami życia, między innymi: żyznością ziemi, płodnością, chorobami, a nawet złodziejstwem. Tymi istotami boskimi tubylcy interesują się najbardziej, gdyż wpływają one bezpośrednio na ich życie codzienne. Istnieją duchy deszczu, wody, ognia… Związane są z nimi fetysze iamulety symbolizujące siłę tych duchów i przenoszące je na człowieka, chroniące go i darzące szczęściem.