W pięknym miasteczku na lazurowym
wybrzeżu Antibes Juan-Les-Pins zamknięto fragment ulicy wijącej
się wzdłuż skalistego wybrzeża zatoki nicejskiej i na niej zbudowano
szerokie i wysokie trybuny skierowane w kierunku morza. Estradę
imitującą duży żaglowiec ustawiono bezpośrednio na morzu. O zmierzchu
z obu stron trybuny zaczęły rozbrzmiewać nowoorleańskie standardy:
"When The Saint Go Marching In", "On The Sunny
Side Of The Sreet", czy "Tiger Rag" i poczułem
się jak bym widział stare murzyńskie zespoły uliczne grające i
idące za pogrzebem. Starsi panowie z klarnetami, trąbkami, puzonami,
tubami i bębnami weszli na estradę i przez godzinę grali piękny
traditional. To było piękne preludium przed zasadniczym koncertem.
Robiło się coraz ciemniej, estrada była nieoświetlona, ale wokół
niej po morzu, przepływały jachty i małe łodzie i rozbrzmiewały
bluesy. I nagle scena z żaglowcem została oświetlona, a na estradę
wprowadzono pod rękę niewidomego Ray Charlesa, który od tej pory
wniósł na tę estradę nastrój prawdziwego, czarnego bluesa.. |