Moim ulubionym zespołem stał się
"Hot five" Armstronga i "The Creole Jazz Band"
King Olivera, a z zespołów krajowych Hot Club Melomani. Ulubione
utwory to St. Louis Blues Handiego i St. James Infermary (ten
ostatni w wykonaniu Louisa Armstronga zamówiłem już sobie na własny
pogrzeb)
A potem były dwa festiwale jazzu w Sopocie, Hot Club Melomani
występuje w Filharmonii Narodowej, do Polski przyjechał sam Willis
Canover, zaczęto wydawać magazyn "Jazz", Polskie Radio
nadaje audycje "To jest jazz", a Rozgłośnia Harcerska
na fali 44 m słynne audycje 30 minut rytmu. To były takie początki
jazzu w których uczestniczyłem. |